Wesprzyj fundację
0
0

Babcia i Dziadek

Babcia i Dziadek

Babcia i Dziadek

Mało kto potrafi wyobrazić sobie świat bez Babci i Dziadka. Z siłą spokoju, z dystansem wynikającym z życiowego doświadczenia towarzyszą swoim wnukom w jego poznawaniu.  Już za kilka dni obchodzą swoje coroczne święto.  Z tej okazji życzmy im, by jak najdłużej mogli cieszyć się wnukami. Są bowiem dla nich nieocenionym dobrem: skarbnicą wiedzy i ciepłych wspomnień...


Jak to było kiedyś


- Pamiętam Babcię, która w maleńkiej kuchni w blokowisku przygotowywała obiad - wspomina Angelika. - Ja, mała dziewczynka wpatrywałam się w nią totalnie zafascynowana, a ona opowiadała mi o swojej i dziadka przeszłości. Z wypiekami na twarzy słuchałam, jej opowieści, jak jechali z Dziadkiem w towarowym wagonie z kresów wschodnich na ziemie zachodnie. Nie wiedziałam wówczas, co to wszystko znaczy i dlaczego tak było. Widać, Babcia nie chciała traumatyzować mnie wspomnieniami wojny. Nagle okazało się, że fakt mieszkania Babci w maleńkim mieszkanku nie był oczywisty, choć wyobraźnia dziecka nigdy wcześniej nie brała tego pod uwagę. Babcia miała tam mieszkać od zawsze i już. Dopiero po latach odkryłam w tym żywą i prawdziwą historię mojej rodziny i mojego kraju. Na terenie dzisiejszej Litwy, skąd zostali przesiedleni dziadkowie, stoi ich dawny majątek ziemski, z którego zostali wysiedleni. Nie miałam jeszcze odwagi na tę podróż. Może nie chcę, by obraz namalowany opowieścią Babci o tym, jak żyła tam przed wojną z dwanaściorgiem rodzeństwa, stracił swoje barwy ? Nie wiem. Wiem jednak, że bardzo mi jej brakuje. Była moimi "drzwiami" do historii mojej rodziny, narodu. Była jednym z tych ważnych korzeni, dzięki któremu wiem, kim jestem.  

Dziadkowie, będący swoistym "nośnikiem" rodzinnej historii przyczyniają się do budowania tożsamości i poczucia przynależności dziecka. Dzięki opowieściom z przeszłości, "jak to było za naszych czasów" budują pomost pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Odpowiedź na pytanie "Kim jestem?", jakie zadaje sobie na pewnym etapie rozwoju każde dziecko, to jeden z kluczy do tego, jak poruszać się we współczesnym świecie. Także dzięki Dziadkom wielopokoleniowe rodzinne tradycje, czy rytuały nie pójdą w zapomnienie. Dziadkowie zdają się więc wtedy być najlepszymi towarzyszami w podróży przez dziecięcą tożsamość. 


Miłość cierpliwa jest


- Kiedy rodzice się kłócili, uciekałem do Babci i Dziadka. - wspomina Bartek, który dziś sam jest ojcem trzech córek. - Mój dom rodzinny nie był moim wymarzonym domem. Często nie chciałem w nim być. Więc uciekałem do Dziadków. Pamiętam Babcię, która zawsze w takich sytuacjach przygotowywała mi racuchy - miała taki sposób na to, by mnie pocieszyć. Ocierała mi łzy i mówiła, że "wszystko będzie dobrze". To były inne czasy, wtedy to ukojenie, bezwarunkowa miłość to była jedyna forma pomocy nieszczęśliwemu dziecku.  Nieoceniona. Dziadek próbował mnie jakoś rozśmieszać, odwrócić uwagę od mojego smutku. A potem graliśmy w karty, często do późna w nocy. Zasypiałem pod najprawdziwszą pierzyną z pierza, miękką i ciepłą. Tę miękkość i ciepło dawali mi właśnie Babcia i Dziadek - dosłownie i w przenośni. Te uczucia są we mnie cały czas żywe. Nie wiem, co by ze mną dziś było, gdyby nie to bezpieczne schronienie u nich w ciężkich chwilach.  

Bezwarunkowa akceptacja i miłość to coś, bez czego żadne dziecko nie wyrośnie na szczęśliwego i zdrowego człowieka.  Z różnych przyczyn nie wszyscy rodzice są w stanie zapewnić je swoim latoroślom. Wtedy na scenę wkraczają Dziadkowie. I choć nie zastąpią w tej miłości Mamy i Taty, dzięki więzi i bliskości, jakie mogą dać swoim wnukom, mogą uchronić je przed wieloma trudnościami w przyłszości, nie mówiąc o budowaniu pięknych, wspólnych wspomnień.


Najlepsza szkoła wiary


- Babcia i Dziadek byli bardzo wierzący - ciągnie Bartek. - W ich domu, tuż przy drzwiach w maleńkim pojemniczku zawsze wisiała woda święcona. Za każdym razem, jak ktoś wychodził z domu, miał na czole zrobiony tą wodą znak Krzyża. No i trzeba było się przeżegnać. Do tego błogosławieństwo Babci i Dziadka... Dzięki temu, poza oczywistymi zaletami duchowymi, wychodząc od nich przestawałem się bać. Pamiętam, jak któregoś późnego pierwszo piątkowego popołudnia wysłali mnie do Spowiedzi. Był mróz i śnieg. Pamiętam swoje kroki na tym śniegu i jego charakterystyczne skrzypienie, jakie dochodziło spod moich butów - zimowych "Relaksów", które - tak przy okazji -  stały się symbolem tamtych czasów. Szedłem do tego kościoła ze znakiem Krzyża na czole sam opustoszałą drogą, nie bojąc się niczego. Mogłem mieć wtedy może 9, 10 lat...

- W moim domu Boga praktycznie nie było - zwierza się Angelika. - Msza w niedzielę, owszem, ale tylko ja i mój brat mieliśmy na nią chodzić, bo chodziło całe osiedle i głupio by to wyglądało, gdybyśmy nie poszli. Rodzice omijali kościół szerokim łukiem. Od wielkiego dzwonu zjawiali się świecić potrawy, ale z koszyczkami chodziliśmy najczęściej my z bratem. U Babci z kolei stała figurka Matki Bożej, a Babcia codziennie odmawiała różaniec. To ona nauczyła mnie i różańca, i innych modlitw takich jak "Aniele Boży, Stróżu mój" czy "Ojcze nasz". Jako mała dziewczynka byłam tym zafascynowana ale ta fascynacja umarła w wieku nastoletnim. Nawróciłam się po wielu latach bycia poza Kościołem. I wiem, że Babcia, wspomnienie jej różańca miała tu ogromne znaczenie. Pan Bóg wiedział, po co daje mi taka Babcię.

W czasach, gdy odwrót od Boga, wartości Chrześcijańskich trwa w najlepsze, Dziadkowie okazują się być ostoją wiary i wartości otrzymanych od Pana Boga. Bez ich udziału w religijnym wychowaniu wnuków, tradycja wiary, budowania relacji z Panem Jezusem, Maryją i Świętymi, oraz praktyki religijne mogą odejść w zapomnienie...


Zapachy i smaki


- Obiady u Babci to było coś nie do opisania - Angelika zamyśla się na chwilę, by znaleźć odpowiednie słowa. - Barszcz ukraiński, kapuśniak, kurczak pieczony... Ile ja bym dała, by znów poczuć te smaki ! Zdążyłam zjeść w swoim życiu mnóstwo pysznych potraw, ale to, co gotowała Babcia jest nie do odtworzenia. Babcia była mistrzynią kuchni. Na deser na stół "wjeżdżało" ciasto waniliowo-czekoladowe. Pyszne, wilgotne, z idealnym kremem, który nie był ani za ciężki, ani za lekki. Pamiętam, jak wraz z rodzeństwem byliśmy gotowi pobić się niemal o ostatni kawałek. Jestem przekonana, że sekretem tych smaków było to, że babcia sama hodowała składniki. W jej ogródku rosły pomidory - bawole serca, truskawki, fasolka... Uwielbiałam zaglądać pod każdy krzaczek patrzeć, jak rosną. Mam wrażenie, że dzisiejsze warzywa już tak nie pachną jak tamte sprzed lat.  W kurniku Babci dorastały z kolei kurczaki, które potem lądowały na naszych talerzach. Teraz sama jestem "panią domu", mam męża i dzieci... Żałuję, że nie poprosiłam Babci o te przepisy. Niestety, Babcia zmarła gdy miałam 16 lat i miałam w głowie inne rzeczy niż samodzielne gotowanie...


- Dziadek każdego lata nosił słomiany kapelusz - opowiada Bartek. - Zakładał go zawsze, gdy szedł kosić kosą łąkę. Pamiętam, jak siedziałem obok niego, a on ostrzył tę kosę śpiewając sobie pod nosem jakieś ludowe piosenki. Uwielbiałem tak na niego patrzeć w milczeniu. Bił od niego niesamowity spokój. Dziadek miał też w sobie wielki szacunek do pracy i przyrody, żył w zgodzie z naturą. Wstawał o 5 rano, szedł spać krótko po zachodzie słońca. Ilekroć zdarza mi się być w pobliżu świeżo skoszonej łąki, jej zapach zawsze przywołuje mi w pamięci Dziadka ostrzącego kosę, to taki mój "obrazek", który już zawsze będzie kojarzył mi się ze spokojem, harmonią i równowaga w życiu. Kiedy zastanawiam się nad różnymi sprawami, gdy muszę stanąć przed jakimś ważnym wyborem, zastanawiam się, co w danej sytuacji zrobiłby Dziadek. I okazuje się, że gdy pójdę dziadkowym sposobem myślenia, to zawsze dobrze na tym wyjdę....


Siła rodzin wielopokoleniowych


Piotruś ma 11 lat. Na jednej posesji mieszka wraz ze swoimi rodzicami - Basią i Karolem,  młodszą siostrą Zosią, a także z Babcią i Dziadkiem, którzy zajmują odrębne piętro domu oraz Prababcią, która mieszka w domu obok. - Moja Babcia opiekuje się nami gdy Mama i Tata są w pracy - opowiada chłopiec. A z Babką (tak rodzina zwraca się do Prababci) chodzimy razem do ogródka. Babka sadzi tam sobie jakieś warzywa, truskawki dla mnie i mojej siostry. Pomagam jej pielić chwasty, bo nie może się już tak schylać tak jak kiedyś...

W rodzinie Basi tak było od zawsze i nawet postęp cywilizacyjny tego nie zmienił. Wszyscy zawsze mieszkali razem - trzy lub tak jak teraz - cztery pokolenia. - Wiem, że na dzisiejsze czasy to takie mało popularne - zauważa Basia - wszyscy myślą, że rodzice wtrącają się nam w życie, mama zagląda mi do garnków. Może u innych tak to wygląda, ale u nas nie. Nawet specjalnie się nie kłócimy, choć czasem zdarzają się nam jakieś drobne konflikty, to jasne. Całe codzienne życie toczy się jakoś tak "samo" - w opiece nad dziećmi pomagają mi Mama i Tata, moje dzieci mają naprawdę wspaniałych Dziadków. My z Karolem możemy pracować i normalnie, bez lęku żyć, bo część domu dostaliśmy po rodzicach i nie musieliśmy brać kredytu na swój własny. Dzięki temu mamy więcej spokoju i czasu, stać nas na to, by zabrać dzieci na wakacje. Pomagamy też rodzicom, gdy czegoś potrzebują, a zwłaszcza Prababci, bo ona ma już swoje lata, choroby. Ale nie czujemy się tym jakoś obciążeni, bo ta opieka nad nią rozkłada się na nas wszystkich. Kto co może zrobić - to akurat robi. To się dzieje jakoś tak naturalnie... Koleżanki, które też są mężatkami i szybko uciekły od rodziców, głowią się nad tym, jak nam się ta wielopokoleniowa rodzina udaje. Nie wiem do końca. Może to po prostu kwestia tego, że się szanujemy ?


Nauczyciele doskonali


W życiu dziadków, którzy sami byli kiedyś rodzicami, nadchodzi czas, gdy nie trzeba biec, zmagać się z przeciwnościami i nic nikomu udowadniać. Tworzy się przestrzeń na refleksję i zadumę nad ich własnym rodzicielstwem. I w sytuacji, gdy nie zawsze było ono udane, tym łatwiej przychodzi Dziadkom "naprawić" swoje niedociągnięcia z przeszłości stając się dobrymi, kochającymi bezwarunkowo Babcią i Dziadkiem. W takiej atmosferze otaczający świat można ujrzeć z całkiem innej perspektywy. Dystans pozwala Dziadkom na to, by odpuścić wnukom coś, czego nie nie byli gotowi wybaczyć własnym dzieciom.  Z wewnętrznym spokojem i cierpliwością mogą oni  wprowadzać wnuki w tajniki przeszłości bez iphone'ów i komputera, pokazywać zabawy podwórkowe, które zostały zapomniane, czy otrzeć łzę po pierwszym zawodzie miłosnym. To dzięki Dziadkom, ich mediacjom i zażegnywaniu konfliktów,  rodzice nastolatka nie są w jego oczach tak strasznie "źli". 

Dzięki Babci i Dziadkowi życie może być o wiele piękniejsze niż bez nich. To oni potrafią kochać bezwarunkowo, przywracają nadzieję i pokazują wnukom te zakamarki świata, które bez ich wsparcia, dzieciom trudno byłoby odkryć. Spieszmy się ich kochać "tu i teraz". Bezwarunkowo, wiedząc, że czasu, jaki mogą dać swoim wnukom, ubywa z każdym dniem...








Wszystkim Babciom i Dziadkom, z okazji zbliżającego się ich Święta, składamy przede wszystkim życzenia zdrowia i miłości wnuków oraz dzieci. Niech każde Wasze spotkanie będzie wyjątkowe, piękne, przepełnione ciepłem i wzajemną serdecznością. Niech Pan Bóg obdarza Was całą nieskończoną paletą Swoich Łask.


Zespół Fundacji Kornice