Wesprzyj fundację
0
0

Bycie rodzicem zastępczym to powołanie

Bycie rodzicem zastępczym to powołanie

Bycie rodzicem zastępczym to powołanie

Mąż był lekko przestraszony tą wizją. – Nasze biologiczne dzieci wtedy był już prawie dorosłe, a ja chciałam jeszcze cieszyć się życiem i mieć w nim jakiś cel – mówi Irma Kruppa, rodzic w zawodowej rodzinie zastępczej. Kiedy jej mąż przeszedł na górniczą emeryturę, spędzał więcej czasu w domu, a biologiczne dzieci były już praktycznie dorosłe. Czuła, że ma w sobie tyle miłości, że mogłaby nią obdarzyć jeszcze inne dzieci. – Usłyszałam w telewizji o zawodowych rodzinach zastępczych. To był 2004 rok i ta informacja była dla mnie nowością. Od tego momentu myśl o zostaniu rodzicem zastępczym się we mnie pojawiła i już się mnie trzymała - tłumaczy. Czuła, że tym chciałaby się zająć w życiu. W tym roku mija 18 lat odkąd zostali zawodową rodziną zastępczą. 


Mieli bardzo duży dom, więc miejsce nie stanowiło problemu. – Wtedy jeszcze trójka moich biologicznych dzieci mieszkała z nami w domu, ale ich wyprowadzka i pójście w świat zbliżały się wielkimi krokami. Na pytania męża, gdzie zamierzam pomieścić kolejne dzieci odpowiedziałam, że najważniejsze jest miejsce w sercu, a reszta się sama rozwiąże - mówi. Zadzwoniła do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Raciborzu, poszła na spotkanie i to był ich początek rodzicielstwa zastępczego. 


Rodzicielstwo zastępcze to dobre, ale i trudniejsze chwile


Zanim Irma Kruppa z mężem stworzyła zawodową rodzinę zastępczą, spotkali się z ludźmi, którzy już taki dom tworzyli. – Umówiliśmy się, podjechaliśmy pod ich dom i gdy wysiedliśmy z samochodu, spojrzeliśmy na siebie i już wtedy wiedzieliśmy, że będziemy to robić – opowiada. Do dziś przyjaźnią się z rodziną zastępczą, którą wtedy odwiedzili. 


Szkolenie na rodzinę zastępczą wtedy przybierało bardziej formę warsztatów. Obecnie przyszli rodzice zastępczy odbywają profesjonalne przeszkolenie i są przygotowywani do tej roli na wielu płaszczyznach. – Na tym szkoleniu spotkaliśmy inne pary, też te bezdzietne, mogliśmy zobaczyć i poczuć, jak przeżywają to, że nie mogą mieć własnych dzieci i jak wiele znaczy dla nich możliwość zostania rodzicami. Potocznie mówi się, że „Im to dobrze, nie mają dzieci, mogą sobie jeździć, gdzie chcą”, ale mówiąc takie słowa mało kto myśli o tym, jak głęboko dotyka i rani to ludzi, którzy nie mogą mieć własnych dzieci – tłumaczy. 


Wszyscy popełniamy błędy 


Obecnie coraz więcej par doświadcza problemów z płodnością i szuka sposobów na to, aby ich rodzina stała się pełna. Irma Kruppa biorąc udział w tych warsztatach przygotowujących do zostania rodzicem zastępczym przeżyła piękny czas, podczas którego wiele się nauczyła i zweryfikowała to, jakie błędy popełniła przy wychowywaniu swoich biologicznych dzieci. – Rodzicielstwo zastępcze to powołanie do tego, żeby pomagać dzieciom będącym w trudnej sytuacji, a także przejmować to wychowanie od ich biologicznych rodziców, którzy nie wywiązują się z tego zadania – mówi Irma Kruppa. Dodaje, że należy kierować te dzieci, wspierać je w ich dalszej drodze do rodzin adopcyjnych, które bardzo czekają na to, aby stworzyć pełną rodzinę. 


Czym różni się rodzina zastępcza od adopcyjnej? 


Jak tłumaczy Irma Kruppa, rodzinny dom dziecka to rodzina, która przyjmuje dwoje, troje lub maksymalnie do ośmioro dzieci pod swój dach. Natomiast zawodowa rodzina zastępcza liczy od jednego do czterech podopiecznych. – U nas jest teraz czworo dzieci, w tym rodzeństwo. Naszą rolą jest dbanie o nie tak jak standardowi rodzice, przez co rozumiem wychowywanie, edukowanie i zapewnianie możliwości rozwoju. Im mniejsze dzieci, tym bardziej widzę u nich potrzebę nazywania mnie mamą – tłumaczy. Z kolei rodzina adopcyjna to ta, która zgłasza się do PCPR-u, przechodzi żmudną procedurę, odbywa szkolenie i czeka na dziecko, które jest w rodzinie zastępczej i którego rodzice biologiczni zostali pozbawieni praw rodzicielskich. 


Trud wychowania 


Irma Kruppa często słyszy, że trudne musi być musi wychowywać dziecko jako rodzic zastępczy, a później przekazać je rodzinie adopcyjnej. – Dziecko to nie jest rzecz. Biorąc je do domu, daję mu wszystko, co mogę. Miłość, dom i zwyczajnie siebie. Przekazanie później dziecka do adopcji boli, ale jest to dla mnie strata, która przynosi korzyść dziecku - tłumaczy. Dodaje, że jeśli pojawia się szansa na adopcję, jest to najlepsze, co może się przytrafić. 


Irma Kruppa wraz z mężem zdecydowała się na zostanie zawodową rodziną zastępczą, a nie pogotowiem rodzinnym, ponieważ jak mówi, chcieli podjąć trud wychowania. – Często w dorosłym życiu dążymy do tego, żeby spełniać swoje marzenia, a tu chodzi o to, żeby spełniać marzenia dzieci. Nie wychowuje się dla siebie, ale dla społeczeństwa, warto o tym pamiętać  – mówi. 


Agata Paszek

Możesz dać dzieciom dobry dom 

Czym jest rodzinna piecza zastępcza? To forma zapewnienia opieki dziecku, które całkowicie lub częściowo zostało pozbawione opieki rodziców. Jest to przejściowa forma opieki. W rodzinach zastępczych umieszcza się dzieci, których rodzice zostali trwale lub czasowo pozbawieni praw rodzicielskich lub gdy władza rodzicielska została im ograniczona.


Chcesz uzyskać więcej informacji na temat rodzicielstwa zastępczego? 


Zadzwoń do Renaty Reszki, pracownika socjalnego Fundacji, pod numer 509 610 827 i umów się na spotkanie.