Wesprzyj fundację
0
0

Jak być w związku i się dogadać?

Jak być w związku  i się dogadać?

Jak być w związku i się dogadać?

Od czego warto zacząć naprawianie relacji? 

Małżeństwa, które tutaj przychodzą i zgłaszają się do nas, bardzo często przychodzą z potrzebą pracy nad komunikacją. Bardzo często się kłócą, narastają między nimi konflikty, a oni nie wiedzą, jak je rozwiązywać. Sama jestem nieraz zaskoczona ilością par, które potrzebują pomocy w tej kwestii. Początkowo przyjmowałam dużo pojedynczych osób, które miały problemy w relacjach, a teraz o pomoc zgłasza się wiele par, które przychodzą regularnie na wizyty i co najważniejsze, widzą efekty tych spotkań. W momencie, kiedy zmienia się komunikacja, zmienia się relacja. 

W jaki sposób umawiane są spotkania? 

Żeby się umówić, trzeba zadzwonić lub napisać maila do przychodni, która znajduje się na ulicy Długiej w Raciborzu. Można też zadzwonić bezpośrednio do wybranego specjalisty i umówić się na spotkanie. 

Jak wyglądają takie spotkania? 

Bywa tak, że pary przychodzą na jedno, dwa lub trzy spotkania, bo mają konkretny problem do rozwiązania i wtedy skupiamy się tylko na tej sprawie, nie wychodząc poza ten temat. Bywa też jednak tak, że zgłaszają się pary, które mówią, że nie do końca wiedzą, w czym tkwi problem, nie wiedzą, co się dzieje między nimi, ale jest źle. Takiej parze proponuję 10 spotkań. Po tym cyklu wizyt pytam, czy udało mi się pomóc czy kontynuujemy współpracę. Przyznam, że najczęściej jest tak pół na pół. Połowa par uznaje po tych 10 spotkaniach, że dalej idą już sami i będą we własnym zakresie rozwiązywać swoje problemy, a część osób dociera do swoich głębszych trudności, np. związanych z dzieciństwem i wtedy kieruję ich do innych specjalistów przyjmujących w naszej placówce. 

Komu poleciłaby Pani swoją książkę „Obdarowani sobą. Sztuka budowania więzi”? 

Napisałam tę książkę z myślą o parach. To miał być taki przewodnik po budowaniu relacji dla par, które traktują swój związek poważnie. Zdecydowanie nie jest to książka dla osoby, która tylko „zalicza” kolejne relacje, nie jest to także książka dla kogoś, komu nie zależy na trwałej więzi. Myślę, że coś dla siebie w tej książce znajdą pary narzeczonych i takie, które chodzą ze sobą już od dłuższego czasu, jak i małżeństwa. Jeden z pierwszych rozdziałów poświęcony jest podejmowaniu decyzji o małżeństwie, ale wtedy mówię parze, że „wy już podjęliście tę decyzję, więc możecie sobie darować ten rozdział, ale są tam też konkretne i przydatne rady, jak podejmować decyzje”. A z podejmowaniem decyzji wiele osób ma problem, zwłaszcza jeśli chodzi o te ważne decyzje. 

A pozostałe rozdziały? 

Są też w książce rozdziały, które bardzo pomagają małżonkom i docierają do mnie głosy mówiące, że rozdział o komunikacji, różnicach płciowych, miłości intymnej  to ważne elementy budowania więzi małżeńskiej i więzi między ludźmi w trwałym związku. Jeśli ktoś wie rzeczy, o których piszę w tych rozdziałach, to tylko je sobie odświeży, ale dla wielu osób są to nowe i nieznane dotąd informacje. Fajnym rozdziałem w mojej książce, który bardzo lubię, jest ten o randkach i o tym, aby doceniać czas, który sobie poświęcamy. Czytelnicy znajdą tam też pomysły na twórcze randki. Nawet wybór gry planszowej ma znaczenie. Te opierające się na rywalizacji niekoniecznie ludzi do siebie zbliżą, na randkę zdecydowanie lepiej wybrać takie, które opierają się na współpracy i wymagają stworzenia zespołu. 

Czyli wieczór z serialem to niekoniecznie dobry pomysł na randkę? 

Taka forma spędzania czasu może stanowić element budowania więzi, ale należy to traktować jako jeden z wielu elementów. Jeśli skupiamy się tylko na takich randkach, nie mamy czasu na poznawanie się. W randce chodzi o to, aby być bliżej siebie. Siedząc obok siebie i oglądając serial czy film nie za bardzo mamy możliwość zbliżenia się do siebie, spotkania się z tą drugą osobą. Bywa tak, że pary oglądają seriale czy filmy, a potem o nich dyskutują, rozmawiają o swoich przemyśleniach i doświadczeniach życiowych. To sprawia, że taka forma spędzania czasu nas do siebie zbliża. Niestety, najczęściej nie chce nam się podjąć takiej dyskusji. Zwykle obejrzymy serial, zjemy coś dobrego i idziemy spać. To może być nawet izolujące, bo zamiast rozmawiać, uciekamy przed sobą. Niby jesteśmy razem, ale tak naprawdę nie spotykamy się ze sobą. Często zalecam małżeństwom randki. Zadaję im takie zadanie domowe, żeby poszli na randkę. Dostają ode mnie konkretne wytyczne, ale nigdy nie zalecam wyjść do kina ani randek filmowych, bo tam się nie rozmawia. 

Czy pracując w gabinecie, zauważa Pani problemy pojawiające się już na tym początkowym etapie budowania więzi? 

Tak, i to bardzo często. Ludzie mają zaburzone fundamenty, np. dotyczących wierności, odpowiedzialności za siebie nawzajem czy zaangażowania. Od samego początku zakładają, że jak będzie źle to poszukają sobie kogoś innego. Nie jest to świadome, ale tego typu podejście jest nam przekazywane przez media. Jest też dużo większe przyzwolenie na rozstania i rozwody. Jeśli w związku są nadużycia, takie jak przemoc czy alkoholizm, który odbiera poczucie bezpieczeństwa lub inne poważne problemy w tej relacji, wtedy trzeba walczyć, szukać, a czasem się rozstać, ale ludzie zbyt szybko się poddają i za późno szukają pomocy. Na terapię par powinna przyjść każda para, niezależnie od tego, czy przechodzi kryzys, ponieważ na terapii nie pracuję tylko na kryzysie, ale przedstawiam pewne fundamenty budowania więzi. Para się uczy siebie nawzajem, dowiaduje się, jak randkować, rozmawiać i słuchać. 

Umiejętność słuchania jest konieczna do budowania relacji? 

Tak, ale słuchanie jest bardzo trudne, dlatego trzeba się go nauczyć. Często niby słuchamy, ale od razu dajemy rady, wskazówki. Słuchając kogoś, w głowie już przygotowujemy sobie odpowiedź. Mówimy sobie bardzo mało dobrych rzeczy i zapominamy o tym, jak nasza relacja wyglądała w czasach, kiedy byliśmy w sobie zakochani. 

To też jeden z fundamentów budowania relacji? 

Fundamenty, o których już wspominałam, często są zachwiane przez to, w jaki sposób postrzegamy miłość. Postrzegamy miłość jako uczucie. Wtedy mówimy, że kochamy. Ale jeśli to uczucie się przygasza i staje się mniej intensywne, pojawia się codzienność i nierozwiązane problemy, przestajemy dbać o związek, pogłębiamy ten stan i zaczynamy się od siebie oddalać. Ludzie mówią w pewnym momencie, że już się nie kochają, ale czym jest miłość? Jeśli miłość utożsamiamy tylko z uczuciem, to niedobrze, bo na uczuciu nie da się budować. 


Czyli miłość jest wyborem? 

Na pewno, ale jest w niej też intymność i zaangażowanie. Intymność to spotkanie, podczas którego ja tego drugiego człowieka poznaję tak, jak nikt inny na świecie i chcę go poznać nie po to, by nim manipulować i go wykorzystać, ale po to, aby od niego czegoś się nauczyć, wspierać go tak, jak on tego potrzebuje, rozumieć i przyjaźnić się z nim. No i ten element zaangażowania, o którym często się zapomina. Wiele osób myśli, że to się będzie działo samo - weszliśmy w związek i jak się będziemy kochać to wszystko będzie dobrze. Okazuje się, że to nieprawda. Wchodząc w związek z przekonaniem, że to się samo ułoży, nie jesteśmy w stanie zawalczyć o tę relację wtedy, kiedy trzeba. 

Podstawą zmiany jest refleksja nad sobą. Jak dostrzec, że błędnie postrzegamy budowanie więzi i związku? 

Ta refleksja nad sobą rozpoczyna się wtedy, gdy człowiek doświadcza jakiegoś braku. Nie da się nikomu powiedzieć, że robi coś źle i wskazać mu obszar, nad którym powinien się zastanowić jeśli sam tego nie chce i nie jest gotowy, by to przyjąć. Refleksyjność i zobaczenie tego, że w jakimś obszarze brakuje mi więzi, miłości i że jednak w tej sytuacji chciałbym mieć kogoś blisko siebie, pojawia się wtedy, gdy zaczynamy odczuwać ból z tego powodu. 

Skąd to się bierze? 

Mamy teraz bardzo wiele źródeł pseudorelacji, czyli internetowe rozmowy, zabijanie czasu dużą ilością pracy i angażowanie się w pracę na tyle głębokie, że zapominamy o zewnętrznym świecie, który daje nasycenie naszej duszy i sercu. Ważne jest także rozwijanie w sobie duchowości, aby nie była tylko tradycyjnym chodzeniem do kościoła bez więzi z Bogiem, ale żeby była nastawiona na życie z Nim w codzienności. Bez duchowości nie jesteśmy w stanie pójść dalej. Jeśli nasze ciało, dusza i intelekt nie rozwijają się integralnie, w jakiejś dziedzinie jesteśmy wykrzywieni. Podpowiedzią do refleksji nad sobą byłoby na pewno uważne słuchanie, czytanie, podsyłanie ludziom treści, które nasycają duszę, a nie tylko tik toków i memów, które kradną czas. 

Jak osoby, które nie są w związku, mogą wykorzystać ten czas, aby przygotować się do budowania trwałej relacji? 

Myślę, że najważniejsze jest uświadomienie sobie, że jestem wartościową osobą niezależnie od tego, czy jestem w związku czy nie. Bardzo często swoją wartość uzależniamy od tego, czy jesteśmy wartościowi w oczach innego człowieka. I to się potem ciągnie w małżeństwie. Póki jest dobrze i nie ma trudności, czuję się kochana to myślę, że jest ze mną wszystko w porządku. Jednak gdy zaczyna się droga pod górkę, wiele osób zaczyna się obwiniać, krytykować, czują się oszukani i  czują złość i lęk, cierpią, ocierając się już o depresję. Tracimy wtedy poczucie własnej wartości. Ten czas przed wejściem w trwały związek jest dobry na to, aby tę wartość odnaleźć w sobie i znaleźć ją również w relacjach, które mamy wokół. Mąż i żona są sobie najbliżsi, ale warto też zadbać o ułożenie relacji w rodzinie i wyjście poza swoje własne schematy, dowiedzenie się czegoś nowego o sobie. To też jest dobry czas na to, aby podejść do samego siebie z życzliwością, miłością i czułością oraz nauczenie się kodów, które niosą ze sobą nasze emocje. Jest wiele obszarów, w których warto o siebie zadbać. 

Takie osoby też mogą zgłosić się do Pani na terapię? 


Miałam teraz pacjentkę, którą bardzo podziwiam za to, jak zadbała o siebie i swój rozwój. Gdy zaczęła przychodzić do mnie na wizyty, nie była w związku. W tym czasie poznała swojego przyszłego męża. Bardzo mi się podobała jej postawa i to, że kiedy była singielką, chciała się czegoś o sobie dowiedzieć. Przyszła do mnie nie po to, żeby użalać się nad sobą po nieudanym związku, ale stwierdziła, że ten czas, kiedy jest sama, chce wykorzystać dla siebie i dla Boga, aby potrafić wejść w małżeństwo, zostać dobrą żoną i dojrzałą osobą. 

W swojej książce zauważa Pani, że jeśli związek nie idzie w dobrym kierunku, należy go zakończyć. 

Bardzo dużo osób trzyma się związku, a najczęstszym powodem jest obawa, że „nie znajdę już nikogo” i ze strachu przed samotnością. Ludzie myślą, że jak zakończą daną relację to nic już ich dobrego nie czeka i będą całe życie sami. Nie potrafią podjąć tej niewiadomej. Jeżeli wartościowa więź i relacja nie przychodzi, ten czas też można twórczo i wartościowo wykorzystać. Czasem jest tak, że nie znamy sami siebie. Wchodzimy w związek, dowiadujemy się o sobie rzeczy, których się nie spodziewaliśmy i wtedy przychodzi kryzys i impas w związku. Dojrzewanie, będąc już w relacji, bywa bardzo trudne, dlatego warto pewne sprawy przepracować wcześniej i zanim wejdzie się w związek. 

A kiedy już jest się w związku, nad czym warto pracować? 

Warto zadbać o komunikację. W gabinecie pracuję z parami w ten sposób, że pomagam im się usłyszeć, to jest pierwszy etap. Oni do siebie mówią, a ja zadaję pytania, które otwierają na wzajemne słuchanie się. Podaję reguły i zalecam ćwiczenie ich w domu. Jedną z nich jest reguła dobrego stopu, która polega na tym, aby w momencie konfliktu, nie reagować w emocjach i od razu, bo wtedy wchodzimy w obszar kłótni, co nie doprowadza do rozwiązania, a jest tylko szukaniem winnego, odbijaniem piłeczki i kręceniem się w kółko bez konstruktywnego rozwiązania i jednocześnie ranieniem osoby, którą się kocha bez intencji zranienia jej. W regule dobrego stopu chodzi o to, żeby powiedzieć sobie „stop” albo słowo, które para między sobą ustali. Pracowałem kiedyś z taką fajną parą, która ustaliła sobie, że tym ich słowem będzie „naleśnik”. Jednocześnie wprowadzało to w sytuacji konfliktowej dawkę humoru i pomagało rozluźnić atmosferę. 

To zatrzymanie się oznacza, że nie chcemy pod wpływem silnych emocji powiedzieć za dużo. Ważne jest jednak też to, aby wprowadzić regułę dobrego startu i pamiętać o tym, żeby umówić się na rozmowę i wrócić do tego tematu, ale już na spokojnie i w innej atmosferze i poczuciu, że chcę budować most a nie mur między nami. 


Rozmawiała Agata Paszek

Magdalena Kleczyńskaterapeuta par, interwent kryzysowy, doradca rodzinny w trakcie studiów z psychoseksuologii. Od 13 lat pracuje w Poradni Rodzinnej w Bochni, prowadzi także własny gabinet. Prywatnie żona Darka, mama trójki dzieci. Pracuje również w naszej Fundacji.