Wesprzyj fundację
0
0

Potęga Najpotężniejszego

Potęga Najpotężniejszego

Potęga Najpotężniejszego

Walka z najeźdźcą na froncie wymaga wielu umiejętności i, przede wszystkim, wielkiej odwagi. Tysiące żołnierzy, którzy 24 godziny na dobę zmuszeni są do pozostawania w pełnej gotowości bojowej, mają większą niż ktokolwiek, świadomość tego, jak kruche jest ludzkie życie. Na szczęście, poza karabinami i czołgami, istnieje też całkiem inna broń, która nie tylko ma w sobie moc redukcji lęku, ale może w realny sposób pomóc w uniknięciu śmierci, a gdy już do niej dojdzie - wesprze duszę w dotarciu do nieba. Ta broń to kult Świętego Michała Archanioła....


Kim jest Święty Michał Archanioł ?


O tym niezwykłym Świętym dowiadujemy się już ze Starego Testamentu. Czytamy w nim, że jest on pierwszą, najważniejszą osobą po Bogu i jednym z trzech najpotężniejszych aniołów tuż obok archaniołów Rafała i Gabriela. To właśnie Jego Bóg obdarza największym zaufaniem. 

Ten Książę Aniołów w Apokalipsie Świętego Jana Apostoła stoi na czele hufców niebieskich walczących zwycięsko z szatanem i jego zwolennikami. Właśnie walka ze złymi duchami, rola pogromcy zbuntowanych aniołów jest jego pierwszym, najważniejszym zadaniem, jakie powierzył mu Pan Bóg. Nie jest więc dziełem przypadku, że w ikonografii przedstawiany jest jak ten, który dzierży sztylet, a także wagę - symbol odmierzania dobrych uczynków. Ten ognisty wojownik walczy w imię sprawiedliwości i prawa Bożego.

Święty Michał Archanioł jest tym, któremu Bóg powierza najbardziej wymagające zadania. Jako anioł Izraelitów, wstawia się za nimi. Jest aniołem całego świata chrześcijańskiego. Do niego należy opieka nad pielgrzymami oraz tymi, którzy znaleźli się w szczególnym ucisku, a zwłaszcza nad dziećmi. Jednym z zadań tego anioła łaski i Bożego miłosierdzia, jest także towarzyszenie w przechodzeniu duszy do nieba. To właśnie on w ostatnich chwilach życia umierającego toczy o jego duszę zawzięty bój z szatanem.

Nie bez powodu zatem Święty Michał Archanioł stał się także patronem żołnierzy i policjantów zarówno w Kościele katolickim, jak i prawosławnym... Być może w obliczu aktualnej wojny w Ukrainie, ten patronat okaże się wyjątkowo ważny dla przyszłości ludzkości...


Niezwykła historia


Historia listu żołnierza piechoty morskiej, rannego w Korei w 1950 roku, którą pragniemy Wam dziś przytoczyć ku pokrzepieniu serc, jest prawdziwa. Opowiedział ją ksiądz Walter Muldy - kapelan marynarki wojennej, który rozmawiał z głównym bohaterem i jego matką, a także z jego sierżantem i pozostałymi świadkami wydarzeń. Wszyscy oni potwierdzili autentyczność tej pełnej cudów historii, którą żołnierz relacjonuje w swoim liście do matki...

"Ukochana Mamo ! 

Piszę do Ciebie ze szpitalnego łóżka, ale nie martw się mamo, nic mi nie jest.  Zostałem tylko lekko ranny i lekarz mówi, że nic mi nie grozi. Nie martw się. Posłuchaj mnie teraz uważnie, proszę. Spotkało mnie coś, o czym nie ośmielam się powiedzieć nikomu innemu z obawy, że nikt w to nie uwierzy. Ale muszę to komuś powiedzieć i Ty jesteś jedyną osobą, której mogę się zwierzyć, choć nawet Tobie, Mamo, może być trudno w to uwierzyć. Nie dziwię się... Pamiętasz modlitwę do Świętego Michała Archanioła, której mnie nauczyłaś ? Tę krótką modlitwę, którą od dziecka odmawiałem:

"Święty Michale Archaniele, Michale poranka.
Najjaśniejszy promieniu zdobiący niebo.
Proszę, zapewnij mi dzisiaj bezpieczeństwo,
a w czasie ataków diabła, broń mnie. Amen."

Zanim wyjechałem z domu, prosiłaś mnie zawsze, abym pamiętał o tej modlitwie każdego dnia. Pamiętałem, Mamo, pamiętałem o niej. Zwłaszcza tu - na wojnie. Zawsze się tak modliłem, a kiedy dotarłem do naszej bazy w Korei, odmawiałem ją nawet kilka razy dziennie. I tak, pewnego dnia powiedziano nam, że wyruszamy na zwiad. 

To był naprawdę zimny dzień i szliśmy tak wszyscy razem, w milczeniu. Nagle dostrzegłem kątem oka, że koło mnie idzie jakiś potężny facet. Mundur ten sam, myślę: "Ok", ale nigdy go wcześniej nie widziałem. Był wielkim facetem, Mamo, też żołnierzem piechoty morskiej, miał chyba ze dwa metry wzrostu. Był potężny ale o proporcjonalnej budowie. Znam wszystkich kumpli z mojej jednostki, ale jego kompletnie nie znałem. Ucieszyłem się jednak, że ktoś taki jest blisko mnie i chciałem jakoś do niego zagadać...
- Chłodno dzisiaj, co ? 
Lecz on się tylko lekko uśmiechnął kątem ust.
- Myślałem, że znam tu wszystkich, ale ciebie sobie nie mogę przypomnieć. 
- Jestem tu nowy, właśnie dołączyłem. Mam na imię Michał. - odpowiedział wielki facet.
- Naprawdę ? - dociekałem.
-  Wiem, wiem. Michale. Michale poranka.
Skąd on to wiedział ? - zastanawiałem się. Mamo, w bazie nazywali mnie nawet "Michałem Archaniołem" - taki byłem namolny w tej mojej modlitwie. Byłem lekko zaskoczony, że o niej wiedział, ale w końcu nauczyłem jej wielu moich kolegów. Pomyślałem więc, że on też ją jakoś usłyszał. 

Szliśmy tak razem, kiedy po kilku kilometrach, ni stąd ni zowąd, mój kompan powiedział mi szeptem: "Zaraz będą kłopoty." - Skąd on to wie ? - pomyślałem sobie w duchu.

Oddech miałem ciężki od zmęczenia. On natomiast, wydawał się być w szczytowej formie, ponieważ w ogóle nie widziałem jego parującego na chłodzie oddechu.  Nagle zaczął padać tak silny śnieg, że wkrótce nie mogłem już nawet zobaczyć swojego karabinu.  Trochę się przestraszyłem i krzyknąłem odruchowo: "Michał !" W chwilę później poczułem na ramieniu  jego silną dłoń i usłyszałem jego głos: "Wkrótce się rozjaśni". I stało się tak, jak powiedział -  przestało padać. 

Wkrótce zobaczyłem przed nami siedmiu komunistów z wycelowanymi w nas karabinami. Stali tak w milczeniu a mnie ze strachu zamurowało. Nie wiedziałem, co robić. Krzyknąłem  i ktoś nagle powalił mnie na ziemię. Leżąc na plecach, zobaczyłem Michała, jak stał nieruchomo i tylko patrzył przed siebie. Wołałem do niego, aby uciekał, a on nawet nie drgnął. Stał tak nieruchomo i nic.

Nagle, Mamo, zaczęli do mnie strzelać i nie było możliwości, żeby we mnie nie trafili. Dzieliło nas kilkanaście centymetrów, kiedy walili we mnie z całym impetem. Podskoczyłem w panice i nagle poczułem, że jedną kulą trafili mnie w klatkę piersiową.  Poczułem ból, upadłem i byłem pewien, że to już koniec. Czułem, że odchodzę i mdlałem, ale jednocześnie wiedziałem, że ktoś mnie wziął w swoje ramiona i delikatnie kładzie na śniegu. Resztką sił otworzyłem oczy. Słońce zdawało się płonąć w tych oczach i ujrzałem jak Michał stał nieruchomo. I ten blask na jego twarzy. Ten blask się rozrastał i wydawało mi się, że to słońce. Ten blask był tak oślepiający i - Mamo, uwierz mi (!) - widziałem wtedy nad nim potężne skrzydła. Traciłem już przytomność, ale jeszcze na końcu zobaczyłem ten miecz, Mamo ! Trzymał miecz tak wielki i świetlisty, jak milion świateł !

Kiedy już się tu obudziłem, zobaczyłem resztę chłopaków stojących wokół mojego łóżka.
- Jak to zrobiłeś, synu ? -  zapytał mnie sierżant.
- Gdzie jest Michał, gdzie on jest ? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie nie zwracając zupełnie uwagi na dociekanie sierżanta.
- Jaki Michał, żołnierzu ? 
- No, ten wielki żołnierz piechoty morskiej idący razem ze mną. Był tam aż do ostatniej chwili. Widziałem go, kiedy upadałem - wyjaśniłem.
- Synu ! Jesteś jedynym Michałem w mojej jednostce i nie ma żadnego drugiego - oświadczył sierżant. - ... A tam, na polu bitwy nikogo obok Ciebie nie było. Sam gdzieś się wyrwałeś do przodu. Obserwowałem cię. Byłeś zbyt daleko od nas i martwiłem się o ciebie. A teraz powiedz mi, synu, jak to zrobiłeś ?
Nie wiedziałem, Mamo, o co mu chodzi.
- Ale co zrobiłem ? - dopytywałem sierżanta, bo naprawdę nie miałem bladego pojęcia, o czym on do mnie mówi.
- No, jak zabiłeś tych siedmiu komuchów, synu ?  Z twojego karabinu nie wystrzelono ani jednej kuli.
- Co ? 
- Daj spokój, synu. Ich ciała były rozrzucone wokół ciebie. Każdy z nich został zabity przez jedno cięcie od  miecza ! Niesamowite ! - relacjonował sierżant.

Mamo... To właśnie się stało. To jest koniec mojej historii.  Pamiętam ból, palące słońce i to mrożące krew w żyłach zimno i strach. Ale jestem pewien, że to był On !

Twój ukochany syn,
Michał."


Kult Potężnego Anioła


"Święty Michał Archanioł ukazał się także za czasów Świętego Grzegorza Wielkiego, papieża, w Rzymie podczas procesji przebłagalnej odprawianej na zamku zwanym odtąd Zamkiem Świętego Anioła, i włożył miecz do pochwy na znak, że Bóg odwróci srożący się gniew od ludu rzymskiego. Odtąd dżuma ustała." - czytamy w licznych źródłach Internetowych. Objawienie Świętego Michała Archanioła  odnotowano także na Górze Gargano koło Siponte w południowej Italii, co stało się początkiem jego kultu, który z lokalnego rozrósł się na cały Kościół. Niemniej przyjmuje się, że początki kultu tego wielkiego Świętego miały miejsce już w starożytności chrześcijańskiej. 

W Polsce znanych jest kilka sanktuariów pod wezwaniem Świętego Michała, a także dwa zgromadzenia zakonne: męskie (Księża Michalici) i żeńskie (Siostry Michalitki), które zajmują się wychowaniem dzieci pozbawionych opieki rodzicielskiej. 300 parafii w kraju to parafie pod wezwaniem Świętego Michała. Cześć liturgiczną Świętemu Michałowi wraz z Świętymi Rafałem i Gabrielem, Kościół oddaje 29 września. 

Świat, którego oczy skierowane są na wojnę toczącą się właśnie w Ukrainie, ma niezwykłą szansę na poznanie tego Najsilniejszego z Aniołów, pogromcę zła i obrońcę uciśnionych - w jednej osobie. Za każdą śmiercią stoi szatan. Ta, do której dochodzi w wyniku celowego, wyrachowanego działania i przybiera kształt ludobójstwa, wymaga całej armii ludzi zaangażowanych w modlitwę. Święty Michał Archanioł z pewnością czeka na nią każdego dnia i każdej nocy....